Najpierw otworzyła jedno, potem drugie oko. Przez chwilę zastanawiała się gdzie się znajduje, ale wkrótce potem odetchnęła, z ulgą stwierdzając, że jest w swoim własnym mieszkaniu. Nie miała ochoty do końca się wybudzić. Złapała za kosmyk włosów oceniając ich stan. Śmierdziały dymem od papierosów. Poczuła jak łóżko zgrzytnęło, przez co jej ciało zmroziło. Momentalnie odwróciła głowę, znajdując się twarzą w twarz ze śpiącym Ikerem. Podniosła się na łokciach, dostrzegając również, że jest naga. Matko Boska, opadła znowu na poduszki i chowając twarz w dłoniach. Leżący obok niej piłkarz poruszył się znowu.
-Dass? – usłyszała nieco zachrypiały głos mężczyzny, ale nie pozwoliła sobie na spojrzenie mu w twarz. To był właśnie ten moment gdy znowu była tą zwykłą Dass – prostą, grzeczną i cichą. Chociaż dodatkowo bolała ją głowa – Czy my…
Kiwnęła nieznacznie głową starając się zachować trzeźwość umysłu. Powoli spojrzała na niego. Jego brązowe tęczówki wpatrywały się w nią wyczekująco, na co pokręciła nieco głową. Ah, tak Casillas był dżentelmenem.
- Boże to najgłupsza rzecz… - usłyszała jego ciche mruknięcie i podniosła się z materaca. Owinięta prześcieradłem złapała za leżące na ziemi spodnie i bluzkę – Zbieraj się
Warknęła w jego stronę.
-Jesteś zła? – nadal nie chciała na niego spojrzeć. Czy była zła?
-Oczywiście, że tak! – syknęła przeciągle odgarniając z czoła blond grzywkę – Wpakowałam Cię w ogromne gówno… Zabieraj swoje rzeczy i wracaj do Sary. Nic się nie zdarzyło. Zniknęła za drzwiami łazienki i oparła się o umywalkę. Zimną wodą przemyła kark, a następnie spojrzała w lustro. Nawet nie była w stanie myśleć co się wczoraj wydarzyło. Nie pamiętała nic, a nic. Głośne trzaśnięcie drzwiami wyraźnie dało jej znak, że piłkarz właśnie ulotnił się z jej mieszkania. Przebrała się w dres i ponownie zawitała w kuchni. Poczuła jak burczy jej w brzuchu. Od wczoraj nie wiele jadła. Nigdy wcześniej nie przespała się z żadnym mężczyzną tak po prostu. Nie była typem osoby która korzysta z okazji, a do tej pory miała jedynie dwóch poważnych chłopaków. Jej telefon rozdzwonił się przywołując ją do rzeczywistości.
-Cześć Sergio – mruknęła do słuchawki nalewając sobie mleka do miseczki z płatkami.
-Dass – powiedział to tak twardo i konkretnie, że przystanęła. Poczuła się jakby jej brat wiedział o dzisiejszej nocy i zrobiło jej się na tę myśl gorąco – Martwiłem się o ciebie.
Odetchnęła z ulgą. Przecież to nie możliwe by on wiedział, uśmiechnęłam się dobitnie do
siebie.
-Mówiłam Gonzalo, że wychodzę – powiedziałam siadając przy stole i odpalając laptopa
-Gonzalo padł wcześniej niż myślisz – usłyszała w odpowiedzi – Co powiesz na lunch?
Spojrzałam na najnowsze wiadomości na poczcie.
-Nie mam siły – jęknęła nieco przytłoczona – Miałam ciężki dzień i naprawdę…
-Jest przedpołudnie Dass – przerwał jej karcąco – Nie wiem co robiłaś w nocy, ani rano, ale o
dwunastej chcę się z tobą zobaczyć.
Przełknęła ślinę. Chryste, co robiła w nocy? Przespała się z twoim najlepszym kumplem. Poczuła jak pod powiekami zbierają się jej łzy. Nie mogła przestać myśleć o całej sytuacji.
-To do zobaczenia – zakończyła rozmowę i skupiła na śniadaniu. Nie minęło nawet pięć minut gdy jej telefon ponownie się rozdzwonił. Nie znała numeru.
-Ciebie też tak męczy ta sytuacja? – usłyszała w słuchawce niski lekko zduszony głos bramkarza. Poczuła jak cała sztywnieje, a oddech staje się płytki.
-Po to dzwonisz? – jej głos nie zdradzał żadnych uczuć. Co mu miała powiedzieć, że czuje się winna? Że to ogromne zdarzenie nią wstrząsnęło.
-Dass, proszę…
-To ja proszę Iker, dzwonisz by wejść na moje sumienie? Tego chcesz? Tak jak ci powiedziałam, niczego nie było – nie mam zamiaru ci jakoś wypominać tej sytuacji.
Odpowiedziała jej głucha cisza.
-Nie mam zamiaru ci nic więcej mówić. Jeśli dzwonisz by mi udowodnić jaki błąd popełniłam przykro mi – Czuła jak puszczają jej nerwy. Po jakie licho zadzwonił. Zdradził swoją dziewczynę i jeszcze ma czelność pytać się jej jak się czuje? Ależ to wspaniałomyślne Iker!
-Przepraszam!
-Wsadź sobie gdzieś te przeprosiny. Jeszcze raz się pytam po co w ogóle dzwonisz? Po co to ciągniesz? – zgromiłam go słownie - Wybacz, ale się umówiłam i nie chcę psuć sobie dnia. Zakończyła tą rozmowę bardziej niegrzecznie niż chciała, ale czuła, że powaga sytuacji jeszcze bardziej ją przytłoczyła. Jak śmiał w ogóle pytać ją o samopoczucie? To trochę tak jakby właśnie wyszła ze szpitala – szkoda, że nie zrobił jej bannera z życzeniami.
O dwunastej zajęła miejsce w jednej z restauracji którą wybrał jej brat. Nie miała najlepszego humoru i dostrzegł to od razu gdy pojawił się przy jej stoliku.
-Co się stało? –. spytał wyciszając telefon i kładąc go na stoliku Oh jak bardzo chciała mu się wyżalić. Nie należała do najsilniejszych osób psychicznie i niczego bardziej w świecie nie potrzebowała bardziej niż porozmawiania z jakąś drugą osobą. Zwierzenia się jej – zaklęła w myślach, ostatnią rzeczą, którą by zrobiła to powiedzenie tego Sergio. Pokręciła głową starając się zakończyć temat. Nie widziała go tak długo…
-Nie ważne, powiedz mi co tu się dzieje – uśmiechnęła się nieznacznie na co brat rozpogodził się momentalnie.
-Same ciekawostki, żona Alvaro jest w ciąży! Iker bierze ślub za trzy miesiące! Same nowości – roześmiał się na co przełknęła nieznacznie ślinę. Trzy miesiące! – Dostałaś zaproszenie na ślub?
Pokiwała nieznacznie głową zaprzeczając.
-Oh, to się nie zdziw gdy dostaniesz! – zawołał entuzjastycznie, na co miała ochotę się
roześmiać. Oddychała dosyć ciężko wiedziała jednak że jej brat zbyt mocno zaaferowany jest ogólnymi nowościami i historiami swojego życia by zwrócić na nią uwagę.
-A u ciebie? – spytała w końcu – Gonzalo wspominał wczoraj o jakiejś Pilar?
Roześmiał się nerwowo.
-To znajoma. Owszem jesteśmy blisko, ale ona jest medialna, starsza, to celebry tka – przytaknęła chcąc mu pokazać, że całkowicie go rozumie.
-nic się nie martw.
-Ty również – podniosła wzrok dostrzegając przeszywające spojrzenie chłopaka. Pochylił się i złapał za rękę – Siostra, wiem, że coś cię gryzie, ale uwierz mi, pewnie nie ma się czym przejmować.
Posłała mu lekki uśmiech. Sergio zawsze wiedział jak ją pocieszyć. Jako starszy brat wielokrotnie był dla niej oparciem i radością. Pożegnali się niecałą godzinę później, po tym jak zjedli ogromne talerze naleśników – ulubionego dania Sergio.Nie miała konkretnych planów. Jutro o tej porze będzie już w studio załatwiać pierwsze formalności ze zbliżającymi się sesjami.
Od rana miała pełne ręce roboty. Jej najgorsze przypuszczenia spełniły się i już po dwóch godzinach marzyła by wynieść się jak najdalej swojej pracy i tego miasta. Jej umiejętności w porównaniu z innymi pozostawiały wiele do życzenia i pomimo zapewnień ze strony kierownictwa, że się nadaje, zaczęły nią targać wątpliwości czy to na pewno dobra robota dla niej. Poznała Tinę i Jose, dwóch początkujących asystentów którzy od tej pory mieli tworzyć jej zespół. Tina, młoda energiczna dziewczyna o dużych oczach i płonących rudych włosach co chwilę trajkotała o tym jak to szczęśliwa jest z ich współpracy, Jose w przeciwieństwie do niej raczej cichy, spokojny i uporządkowany. Jego praca polegała na przygotowaniu miejsca, oświetleń dopilnowanie wszystkich technicznych elementów i wiedziała, że jest raczej dokładny w tym co robi dlatego będzie mogła na nim polegać. Nadal jednak obawiała się reakcji innych. Widziała styl pracy, pracowników – znanych fotografów i profesjonalistów działających w tym Studio, którzy wręcz przytłaczali ją swoimi umiejętnościami.
-Przestań! Skoro cię wzięli to znaczy, że jesteś dobra tak? – zawołał entuzjastycznie Sergio gdy w przerwie na lunch zadzwoniła do niego by dodać sobie trochę otuchy – Słuchaj – jesteś profesjonalistką. Rób swoje. Kocham Cię mała.
W ciągu dnia dostała aż trzy zlecenia. Zwykłe małe zlecenia na zdjęcia przedślubne i z uroczystości. Prosta sprawa. Od lat zajmowała się tym tematem. Były to jej ulubione obszary. Moment kiedy dwoje ludzi łączy się węzłem do końca życia. I mimo, że wiedziała, że to tylko słowa, a większość z tych związków które uwieczniała nie przetrwała nawet roku – to uwielbiała wyszukiwać te ulotne chwile i uwieczniać je za pomocą aparatu. Wychodząc z biura na dworze było już ciemno. Okryła się mocniej płaszczem, starając się
utrzymać równowagę z aparatem, obiektywami, torbą techniczną na ramionach oraz własną teczką pod pachą. Musiała jeszcze zrobić zakupy, ale zadecydowała, że najpierw odłoży wszystko w domu.
Jej osiedle było raczej odludni one, mało mieszkańców, żyjących raczej swoim życiem w tym ona, zapracowana prosta dziewczyna.
-Dass – usłyszała wołanie, a chwilę później poczuła jak ktoś ściąga z jej ramion ciężar.
Odwróciła się widząc Casillasa, który już zdążył przerzucić sobie jej torby przez ramię.
-Co ty wyprawiasz? – jęknęła starając się mu przerwać, ale złapał również za jej aktówkę –
Nie możesz…
-Przecież to ciężkie – powiedział ruszając i równocześnie pchnięciem zmuszając do skierowania się w stronę swojej klatki. Czuła jak ciśnienie w jej żyłach znaczni wzrosło. I bynajmniej nie było to pozytywne uczucia. Twarz jej stężała. Nie miała ochoty zamieniać z nim ani słowa.
-Chcę pogadać – powiedział gdy wchodzili schodkami na piętro. Przystanęła przed swoimi drzwiami wahając się co dalej zrobić.
-Wychodzę –powiedziała, ale w jej ustach zabrzmiało to raczej złowrogo – Chciałam iść do sklepu. Widząc jego zdecydowanie zmarszczyła brwi i otworzyła drzwi. Wszedł, odkładając od razu wszystkie rzeczy w salonie.
-Potrzebuję torebki – powiedziała raczej przytłoczona jego swobodą, nadal stojąc na klatce schodowej. Cofnął się w głąb mieszkania i po chwili znowu ukazał wraz z jej torebką w dłoni. Wyszli na zimne powietrze, co jeszcze bardziej przyprawiło ją o zły humor. Dochodząc do głównej ulicy przystanęła. Nie mogła iść z nim między ludzi. Nie wypada, w szczególności po tym co zrobili. Czuła, że jest niczym otwarta księga i każdy kto by chciał mógłby wyczytać z niej wszystko. Trochę tak jakby miała zbrodnie wypisaną na czole.
-Nie mogę się z tobą pokazać – powiedziała widząc jego zdezorientowaną minę. Kiwnął głową.
-Słuchaj, nie wiem jak ciebie, ale mnie strasznie męczy ta sytuacja – powiedział znacznie ciszej, nie zerkając na nią. Miała ochotę prychnąć, ale powstrzymała się nie chcąc pogorszyć swojej sytuacji.
-Nie chcę być twoim wrogiem.
Poczuła jak wszystko w niej mięknie.
-Ja też Iker – pod powiekami poczuła łzy, ale bardzo nie chciała okazać swojej słabości
– Przepraszam, ale po prostu nie należę do osób tego typu. Nie lubię kłamstwa, jestem grzeczna, uczynna i nigdy się nie spóźniam… Mam ogromny żal do swojej moralności.
W jednej chwili zapragnęła nigdy nie wracać do Hiszpanii. Gdyby tylko wiedziała, że jest zdolna do takich rzeczy, nawet by nie pomyślała żeby wynosić się z Rzymu. Było jej tam naprawdę dobrze. Od zawsze należała do rodziny w której propagowane były dobre wartości i nigdy w zyciu nie chciała się zmieniać. Czuła się jednak jakby zdradziła sama siebie.
-Przestań tak na to patrzeć – brunet podszedł do niej krok bliżej nadal wpatrując się w nią intensywnie.
-Nie rozumiesz – warknęła niezadowolona. Był piłkarzem, mógł mieć kobiet na pęczki, był znany, przystojny, bogaty i pewnie kobiety aż lgnęły do niego. Poczuła jak jego ręka dosięga jej brody podnosząc ją tak aby mogła na niego spojrzeć. Nie chciała tego, gdyż czuła się zbyt słaba, aby sprostać tym oczekiwaniom.
Pochylił się w jej stronę, a jego usta delikatnie musnęły jej. Zakręciło się jej w głowie, na tyle że chłopak momentalnie chwycił ją za ramiona. Czuła jego ciepły oddech, a także język który pieścił jej podniebienie.
-Przestań –sapnęła odrywając się od niego momentalnie. Boże, miała ochotę do siebie strzelić. To co właśnie zrobiła było najgorszym posunięciem. Dlaczego ją pocałował. To jedno pytanie kołatało się jej w głowie – Zostaw mnie.
-Dass… Czekaj… - Widziała jego zdeterminowana minę, ale wiedziała, ze nie chce go już więcej słuchać. Jeżeli chce to wszystko przerwać musi to zrobić natychmiast. Wyszarpnęła rękę z jego uścisku starając się aby wyglądało to pewnie i zdecydowanie. Ponownie spojrzała mu w oczy, chociaż zupełnie tego nie chciała. Nie potrzebowała widzieć jego zmartwionej twarzy, ani więcej problemów na swojej głowie.
_______________________________________
Tiru riru ! <3
Na PEPITA-CRUZ jutro pojawi się II seria ;)
bardzo ciekawy rozdział! czyżby Iker był w stanie zastawić Sarę dla Dass? mam nadzieję, że bo dziennikarki jakoś nie lubię. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie to 6 rozdział na http://sleeping-minds.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam :D
Oho.. chyba tego ślubu za 3 miesiące nie będzie...
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Sergio zareaguje jak dowie się prawdy ;D
Ikuś ma zament w głowie :)
Czekam na NN i ciepło pozdrawiam ;*
Widzę, że tutaj akcja się rozkręca i podoba mi się to :) Jednak myślę, że Dass powinna na spokojnie porozmawiać z bramkarzem. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńuno : przepraszam!!!
OdpowiedzUsuńdos : bede informowac
tres : IKER!!!! zostawić obecna narzeczona/dziewczyne/kochanke/zone *niepotrzebne skreslic
dla Dass??? dlaczego nie? jestem ciekawa dalszego toku akcji:))
świetne opowiadanie :> sercem i rozumem jestem za Barcą :D ale ty tak świetnie piszesz, że to opowiadanie też będę czytać :> więc z niecierpliwością czekam na następny :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKurcze, nie myślałam, że to się tak potoczy! Serio!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
zapraszam na mojego nowego bloga: escenas-de-la-vida.blogspot.co, gdzie już pojawił się prolog :>
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło... Mam nadzieję, że ta sytuacja nie wpłynie znacząco na stosunki między Ikerem, a Dass, i ona zdecyduje się nie odsuwać od niego...
OdpowiedzUsuń