czwartek, 27 czerwca 2013

Epilog

[Dwa lata później]

Poprawił krawat i ucałował swoją ukochaną. Uśmiechnął się na widok brunetki która okręciła się wokół własnej osi, prezentując swoją wieczorową kreację.
-Wyglądają razem pięknie – przytaknęła Caroline, która tego wieczora towarzyszyła swojemu mężowi przy tak ważnej uroczystości. Wszyscy goście powoli zbierali się w hallu hotelu, a on sam uśmiechał się do swoich najlepszych kumpli.
Wszyscy byli zaproszeni. Piłkarze, przyjaciele z żonami, najbliższa rodzina. Czuł się usatysfakcjonowany tym co widział. Wszystkich tak mu bliskich ludzi.
-Kochanie, idziemy? - przytaknął przepuszczając swoją partnerkę – Czas ogłosić naszą radosną nowinę...
Objął ją ramieniem w pasie i ucałował w policzek stając twarzą w twarz ze swoimi rodzicielami.
-Mamo, tato chcemy wam coś ogłosić – przełknął ślinę czując jak się stresuje. Równocześnie przepełniała go duma – Będziecie dziadkami.
Każda kolejna sekunda dłużyła mu się niemiłosiernie.
-Sergio! To wspaniale! - usłyszeli głos jego matki.
Chwilę później ściskali go również najbliżsi.
-Spisałeś się chłopie – stanęli w ustronnym miejscu nieopodal. Impreza z okazji urodzin młodego Ramosa trwała w najlepsze,a goście dawno już skupili się na świętowaniu, tańczeniu i rozmowach.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę Iker. Lil jest dla mnie bardzo ważna.
Upili łyk szampana.
-Zamierzasz się jej oświadczyć?
-Chyba jeszcze z tym poczekamy. Ani ona, ani ja nie czujemy takiej potrzeby...
-Święte słowa, nie pakujcie się w to gówno -Iker wyszczerzył rząd białych zębów – za dużo potem roboty z papierami...
-Jakoś dałeś sobie radę – Ramos szturchnął go w ramię.
-Wierz mi, gdy ktoś ma dużą motywację, to żadne problemy nie są mu straszne...
-Ja motywację mam ogromną, póki co szaleję w sklepach dla niemowląt.
-Przejdzie Ci...
-Widzisz Iker nigdy, ale to nigdy bym o tobie nie pomyślał w ten sposób...
-Tobie i tak rzadko się zdarza myśleć Sergio –odwrócili się jak na zawołanie dostrzegając jej smukłą postać – Co was tak wmurowało?
Iker zamrugał kilkakrotnie lustrując brunetkę stojącą przed nim i uśmiechającą się lekko. Wyglądała zupełnie tak, jak kiedyś, była jednak bardziej realna niż w jego głowie.
-Cześć Iker – nachyliła się by pocałować go w policzek, a zapach jej perfum delikatnie owiał jego umysł – gratuluję braciszku, aczkolwiek nie ukrywam, że co nieco przeraża mnie wizja ciebie jako ojca.
-Dzięki Dass... Mówiłem ci już, że mnie wkurzasz?
Uśmiechnęła się lekko.
-I dziś, i wczoraj, i przed i przed i przed...
-Kiedy wróciłaś...? - przerwał im ich słowne przepychanki.
-Nie wspomniałem Ci ostatnio, że Dass od miesiąca uczy się w Sevilli? Ups...
-Jakoś ci umknęło – mruknął nieco zawstydzony, znowu spoglądając na brunetkę.
-To ja was zostawię... - Sergio uśmiechnął się radośnie i odpłynął w stronę reszty gości.
-Wróciłaś na stałe? - spytał starając się dostrzec wszystkie szczegóły w jej twarzy. Czy aby na pewno to ta sama panna Ramos.
-Chyba – pokiwała lekko głową – Kontynuuję tu szkołę. Co u ciebie?
-Bez zmian...
-No proszę, mówisz o rozwodzie którym żył cały świat i nadal sądzisz, że bez zmian?
-Rozwiodłem się rok temu, Dass – wymawianie jej imienia było dla niego czystą przyjemnością.
-Dopiero Iker, dopiero. Echo opadło dopiero jakiś czas temu, a wierz mi, że będąc nawet tak daleko wszyscy żyli tylko tym. Największy piłkarz świata, nie taki święty...
-Święty przestałem być już chyba dużo wcześniej...
-No cóż... Jeśli masz na myśli fakt, że szlajałeś się z kumplami po barach nockami, to fakt takie wykroczenia brzmią gorsząco – zakpiła sobie upijając łyk.
-Słuchaj... masz ochotę spotkać się ze mną w tym tygodniu? Tak na kawę? - poprawił nieco krawat wyczekując odpowiedzi.
Brunetka uśmiechnęła się lekko, nadal milcząc. Podał jej rękę kierując się w stronę parkietu gdzie pary kołysały się lekko. Bo Usta zamykają się wtedy,gdy mają do powiedzenia coś ważnego.


Kilka faktów z życia D.:


  • Dass Ramos skończyła Architekturę krajobrazu na uczelni wyższej w Sevilli. Jeździła tam przez kolejne lata odkąd wróciła do Hiszpanii, mieszkając w Madrycie. Wcześniej ukończyła studia na kierunku Fotografia medialna zajmując się tym z zawodu.
  • Oficjalnie zaczęła się spotykać się z Ikerem kilka miesięcy po tym gdy ponownie się spotkali.
  • Została matką chrzestną, syna Sergio i Lil, małego Tacita
  • Iker mając trzydzieści osiem lat, po skończeniu kariery, pewnego słonecznego dnia podczas urlopu dowiedział się, że zostanie tatą małego chłopczyka (Dass trzydzieści jeden).
  • Para nigdy nie wzięła ślubu.



    Oddaję w wasze ręce, moje dzieło, choć nie jestem nim jakoś szczególnie pod jarana. To już trzecie opowiadanie które napisałam, a dopiero się rozkręcam!
    NAPRAWDĘ! Jestem mega pod jarana, bo właśnie zaczęłam kolejny wytwór ;)

    Póki co, una-manana uważam za zakończone ;)
    Już teraz zapraszam was na palabras-suaves, czyli historii o Fonsie & Cescu Fabregasu, jakiej świat do tej pory nie słyszał. JEst już prolog

6 komentarzy:

  1. Jednym słowem? Cudo!
    Sergio jako ojciec? No ciekawe :D
    Uciekam czytać prolog ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ta dwójka znowu zaczęła się spotykać. Zasługiwali na to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jestem w szoku że z epilogiem mi tu wylatujesz ale cóż mamy go z happy endem ;D
    Co mogę powiedzieć cud, miód i malina...
    Poprawiłaś mi nastrój skopany...
    Zaraz wstawię notkę na lawince :*
    DZIĘKUJE

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny epilog :> o ! jak fajnie, że znów zaczeli się ze sobą spotykać. zasługiwali na to :> Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo szkoda mi, że to już koniec tego opowiadania, gdyż bardzo je lubiłam, ale cieszę się, że wszystko dobrze się zakończyło i Dass, i Iker ostatecznie byli razem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sergio tatusiem <3
    I szkoda, że Iker się nie ożenił z Dass. Byłoby bardzo fajnie, no ale też został tatusiem, więc jakby byli razem na zawsze *.*
    Szkoda że skończyło się to opowiadanie, bo lubiłam Ikera w tym wydaniu!
    :)

    OdpowiedzUsuń