[Dwa
lata później]
Poprawił
krawat i ucałował swoją ukochaną. Uśmiechnął się na widok
brunetki która okręciła się wokół własnej osi,
prezentując swoją wieczorową kreację.
-Wyglądają
razem pięknie – przytaknęła Caroline, która tego wieczora
towarzyszyła swojemu mężowi przy tak ważnej uroczystości.
Wszyscy goście powoli zbierali się w hallu hotelu, a on sam
uśmiechał się do swoich najlepszych kumpli.
Wszyscy
byli zaproszeni. Piłkarze, przyjaciele z żonami, najbliższa
rodzina. Czuł się usatysfakcjonowany tym co widział. Wszystkich
tak mu bliskich ludzi.
-Kochanie,
idziemy? - przytaknął przepuszczając swoją partnerkę – Czas
ogłosić naszą radosną nowinę...
Objął
ją ramieniem w pasie i ucałował w policzek stając twarzą w twarz
ze swoimi rodzicielami.
-Mamo,
tato chcemy wam coś ogłosić – przełknął ślinę czując jak
się stresuje. Równocześnie przepełniała go duma –
Będziecie dziadkami.
Każda
kolejna sekunda dłużyła mu się niemiłosiernie.
-Sergio!
To wspaniale! - usłyszeli głos jego matki.
Chwilę
później ściskali go również najbliżsi.
-Spisałeś
się chłopie – stanęli w ustronnym miejscu nieopodal. Impreza z
okazji urodzin młodego Ramosa trwała w najlepsze,a goście dawno
już skupili się na świętowaniu, tańczeniu i rozmowach.
-Nawet
nie wiesz jak się cieszę Iker. Lil jest dla mnie bardzo ważna.
Upili
łyk szampana.
-Zamierzasz
się jej oświadczyć?
-Chyba
jeszcze z tym poczekamy. Ani ona, ani ja nie czujemy takiej
potrzeby...
-Święte
słowa, nie pakujcie się w to gówno -Iker wyszczerzył rząd
białych zębów – za dużo potem roboty z papierami...
-Jakoś
dałeś sobie radę – Ramos szturchnął go w ramię.
-Wierz
mi, gdy ktoś ma dużą motywację, to żadne problemy nie są mu
straszne...
-Ja
motywację mam ogromną, póki co szaleję w sklepach dla
niemowląt.
-Przejdzie
Ci...
-Widzisz
Iker nigdy, ale to nigdy bym o tobie nie pomyślał w ten sposób...
-Tobie
i tak rzadko się zdarza myśleć Sergio –odwrócili się jak
na zawołanie dostrzegając jej smukłą postać – Co was tak
wmurowało?
Iker
zamrugał kilkakrotnie lustrując brunetkę stojącą przed nim i
uśmiechającą się lekko. Wyglądała zupełnie tak, jak kiedyś,
była jednak bardziej realna niż w jego głowie.
-Cześć
Iker – nachyliła się by pocałować go w policzek, a zapach jej
perfum delikatnie owiał jego umysł – gratuluję braciszku,
aczkolwiek nie ukrywam, że co nieco przeraża mnie wizja ciebie jako
ojca.
-Dzięki
Dass... Mówiłem ci już, że mnie wkurzasz?
Uśmiechnęła
się lekko.
-I
dziś, i wczoraj, i przed i przed i przed...
-Kiedy
wróciłaś...? - przerwał im ich słowne przepychanki.
-Nie
wspomniałem Ci ostatnio, że Dass od miesiąca uczy się w Sevilli?
Ups...
-Jakoś
ci umknęło – mruknął nieco zawstydzony, znowu spoglądając na
brunetkę.
-To
ja was zostawię... - Sergio uśmiechnął się radośnie i odpłynął
w stronę reszty gości.
-Wróciłaś
na stałe? - spytał starając się dostrzec wszystkie szczegóły
w jej twarzy. Czy aby na pewno to ta sama panna Ramos.
-Chyba
– pokiwała lekko głową – Kontynuuję tu szkołę. Co u ciebie?
-Bez
zmian...
-No
proszę, mówisz o rozwodzie którym żył cały świat i
nadal sądzisz, że bez zmian?
-Rozwiodłem
się rok temu, Dass – wymawianie jej imienia było dla niego czystą
przyjemnością.
-Dopiero Iker, dopiero. Echo opadło dopiero jakiś czas temu, a wierz mi, że
będąc nawet tak daleko wszyscy żyli tylko tym. Największy piłkarz
świata, nie taki święty...
-Święty
przestałem być już chyba dużo wcześniej...
-No
cóż... Jeśli masz na myśli fakt, że szlajałeś się z
kumplami po barach nockami, to fakt takie wykroczenia brzmią
gorsząco – zakpiła sobie upijając łyk.
-Słuchaj...
masz ochotę spotkać się ze mną w tym tygodniu? Tak na kawę? -
poprawił nieco krawat wyczekując odpowiedzi.
Brunetka
uśmiechnęła się lekko, nadal milcząc. Podał jej rękę
kierując się w stronę parkietu gdzie pary kołysały się lekko.
Bo
Usta zamykają się wtedy,gdy mają do powiedzenia coś ważnego.
Kilka
faktów z życia D.:
- Dass Ramos skończyła Architekturę krajobrazu na uczelni wyższej w Sevilli. Jeździła tam przez kolejne lata odkąd wróciła do Hiszpanii, mieszkając w Madrycie. Wcześniej ukończyła studia na kierunku Fotografia medialna zajmując się tym z zawodu.
- Oficjalnie zaczęła się spotykać się z Ikerem kilka miesięcy po tym gdy ponownie się spotkali.
- Została matką chrzestną, syna Sergio i Lil, małego Tacita
- Iker mając trzydzieści osiem lat, po skończeniu kariery, pewnego słonecznego dnia podczas urlopu dowiedział się, że zostanie tatą małego chłopczyka (Dass trzydzieści jeden).
- Para nigdy nie wzięła ślubu.Oddaję w wasze ręce, moje dzieło, choć nie jestem nim jakoś szczególnie pod jarana. To już trzecie opowiadanie które napisałam, a dopiero się rozkręcam!NAPRAWDĘ! Jestem mega pod jarana, bo właśnie zaczęłam kolejny wytwór ;)Póki co, una-manana uważam za zakończone ;)Już teraz zapraszam was na palabras-suaves, czyli historii o Fonsie & Cescu Fabregasu, jakiej świat do tej pory nie słyszał. JEst już prolog
Jednym słowem? Cudo!
OdpowiedzUsuńSergio jako ojciec? No ciekawe :D
Uciekam czytać prolog ;)
Cieszę się, że ta dwójka znowu zaczęła się spotykać. Zasługiwali na to :)
OdpowiedzUsuńKochana jestem w szoku że z epilogiem mi tu wylatujesz ale cóż mamy go z happy endem ;D
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć cud, miód i malina...
Poprawiłaś mi nastrój skopany...
Zaraz wstawię notkę na lawince :*
DZIĘKUJE
świetny epilog :> o ! jak fajnie, że znów zaczeli się ze sobą spotykać. zasługiwali na to :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi, że to już koniec tego opowiadania, gdyż bardzo je lubiłam, ale cieszę się, że wszystko dobrze się zakończyło i Dass, i Iker ostatecznie byli razem :)
OdpowiedzUsuńSergio tatusiem <3
OdpowiedzUsuńI szkoda, że Iker się nie ożenił z Dass. Byłoby bardzo fajnie, no ale też został tatusiem, więc jakby byli razem na zawsze *.*
Szkoda że skończyło się to opowiadanie, bo lubiłam Ikera w tym wydaniu!
:)